ZASTĘP TOPORNICY

Forum zastępu Torponicy oraz harcerstwa

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2007-12-11 21:23:31

Benek

Administrator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 185
Punktów :   

Opowiadanie o Avatarusie.

Będe tu zamieszczał swoje opowiadania o królu Avatarusie. Jak znajdziecie czas to proszę was przeczytajcie i skomentujcie

oto 1 część:


Król Avatarus po raz trzeci spojrzał w niebo i po raz trzeci mruknął pod nosem, że to jednak nie był dobry dzień na polowanie. Ciężkie chmury we wszystkich odcieniach szarości i granatu sunęły leniwie po wiosennym niebie, wyraźnie coś wisiało w powietrzu. Pot spływał strużką po królewskim czole - Avatarus zdjął z głowy myśliwską czapkę, przesunął dłonią po spoconych włosach i splunął na ziemię. Koń niecierpliwie rzucił łbem.

Avatarus jechał wolnym stępem i zastanawiał się jak to możliwe, że zgubił się we własnych lasach. Czyżby zawiodły go zmysły, gdy pognał między drzewami za spłoszoną sarną, czy to zły urok sprawił, że słońce nagle przysłoniły chmury, a w leśnej gęstwinie nie sposób było rozeznać się, z której strony wieje wiatr..? W królewskim brzuchu burczało nieznośnie. Avatarus zwiesił głowę na piersi i jechał zrezygnowany. Pozwolił koniowi wybrać kierunek, a sam zatopił się w myślach.

Ostry gwizd przeszył powietrze, koń zastrzygł uszami. Avatarus spiął się w siodle i odruchowo położył rękę na rękojeści miecza. Skierował konia w stronę, z której nadbiegł gwizd. Nagle drzewa rozstąpiły się i król znalazł się na leśnej polanie, pokrytej kobiercem żółtych i fioletowych kwiatów. Z pobliskiej skały spływała woda, tworząc niewielkie jeziorko. Ciężki, odurzający zapach kwiatów zmącił królowi myśli. Avatarus potrząsnął głową i w tym samym momencie jego wzrok padł na ślady na trawie. Ślady krwi. 

Królewski koń, zwolniony chwilowo od obowiązku dźwigania swego pana, spokojnie zatopił łeb w wysokiej trawie, podczas gdy Avatarus, wciąż ściskając w dłoni rękojeść miecza, niepewny czego ma się spodziewać, ruszył za śladami krwi między drzewa. Stanął jak wryty, mrugając oczyma, niepewny ich świadectwa.

Kilka kroków przed nim w trawie leżała dziewczyna w zielonej sukni. Jej bose stopy tonęły w leśnym poszyciu, a długie czarne jak noc włosy skrywały twarz. Rozdartą suknię plamiła krew. Dziewczyna wyglądała, jakby utonęła w trawie, ostatkiem sił jej dłonie objęły pień pobliskiego drzewa, aż paznokcie wbiły się w korę. Gdyby nie cichutki płacz, zdawać by się mogło, że leży tam bez życia.


Król powoli podszedł do leżącej. Drgnęła, usłyszawszy szelest trawy.

- Nie bój się, nic ci nie zrobię. No nie bój się. - powiedział Avatarus najspokojniej i najprzyjaźniej jak potrafił.

Dziewczyna odwróciła twarz w jego kierunku, włosy spłynęły na jej ramiona, a para niesamowitych, tęczowych oczu spojrzała na zdumionego króla. Natychmiast oblała go fala gorąca.

- Na bogów..! - wyrwało mu się z piersi.

Ciemne, błyszczące, magiczne oczy z przerażenia zrobiły się dwa razy większe. Dziewczyna przyciągnęła się resztkami sił do pnia drzewa i przylgnęła doń najmocniej jak potrafiła.

- Odejdź... Proszę... - wyszeptała błagalnie. - Nie rób mi krzywdy...

- Nie zrobię ci krzywdy, chcę ci pomóc. - Avatarus uklęknął przy niej. Wtuliła głowę w ramiona. - Jestem Avatarus, pan tych ziem. Powiedz, kto cię skrzywdził, a nie ominie go kara.

Jego wzrok padł na nogę dziewczyny. W udzie, tuż nad kolanem, tkwiła strzała, zatopiona w ciele. Po lotce król poznał, że to strzała królewskiego myśliwego, nie zwykłego kłusownika.

- Jak to możliwe, że leśna driada dała się złapać myśliwym? - Avatarus uśmiechnął się do dziewczyny, odcinając nożem część płaszcza, by zatamować krwawienie z rany. - Powiesz mi jak masz na imię?

- Anya... - szepnęła, zaciskając zęby.

- No więc? Dałaś się złapać i ustrzelić jak młoda sarna? Trudno w to uwierzyć.

Dziewczyna spuściła wzrok.

- Chciałam pomóc rannemu jeleniowi. Straciłam czujność. Zarzucili mi powróz na szyję, a gdy tylko udało mi się wyrwać zaczęli mnie ścigać i....

- Strzelono do ciebie z łuku.
- Tak.

Obwiązując nogę dziewczyny Avatarus myślał o niezwykłych historiach, jakie niania opowiadała mu w dzieciństwie o nimfach i driadach. Że potrafią uzdrawiać chorych, że zmieniają sie w drzewa i znikają w trawie. Że nigdy się nie starzeją i są piękniejsze niż zwyczajne kobiety. Z tym z pewnścią król mógł się zgodzić.

Delikatna dłoń o długich, szczupłych palcach dotknęła jego dłoni.

- Proszę, wyjmij ze mnie strzałę. Tak bardzo boli... A ja nie mogę dotknąć żelaza, jest dla mnie jak trucizna. - spojrzała mu w oczy błagalnie. Migdałowe oczy pociemniały i błysnęły tęczowymi łzami - Umrę, jeśli mi nie pomożesz.

Z ciężkim sercem, najsprawniej jak potrafił, Avatarus naciął nożem delikatną skórę dziewczyny i wyciągnął strzałę. Oczy wyszły mu na wierzch ze zdziwienia, gdy ujrzał jak na jego oczach rana błyskawicznie się zabliźnia, a krew wsiąka w skórę niczym rosa. Driada podniosła się z ziemi i spojrzała na zdumionego Avatarusa.

Oczy zaciągnęły mu się mgłą, gdy pachnące kwiatami i lasem czarne włosy otuliły jego twarz a różowe, lśniące usta driady przywarły do jego ust. Zakręciło mu się w głowie, kolana zmiękły momentalnie, świat zawirował wszystkimi barwami jej tęczowych oczu...

- Panie, zbudź się!! - jeden z towarzyszących królowi w polowaniu myśliwych nerwowo potrząsał Avatarusem, nie mogąc wyrwać go ze snu. W końcu król otworzył oczy, wciąż zaciągnięte mgłą.

- Panie? Co się stało? Szukaliśmy cię w lesie, zniknąłeś nam z oczu.

- Anya...

- Anya? Panie, co to znaczy?

Avatarus podniósł się niepewnie i rozejrzał wokół. Driady nigdzie nie było - zniknęła, tak jak się pojawiła, niczym piękny sen. Król wciąż czuł na twarzy jej pocałunki, odurzający zapach jej skóry i chłodne dłonie, których długie szczupłe place wplątywały się w jego włosy.

- Panie, wstawaj, w zamku już się martwią a Wicher nażarł się trawy i opił wody jak bąk. - zaśmiał się drugi towarzysz króla. - Chyba w drugą stronę to on ciebie będzie musiał dosiąść.

Avatarus stanął niepewnie na chwiejnych nogach.

- Przyjaciele.. - powiedział, prostując się dumnie, poprawiając czapkę na głowie. - Chyba wreszcie znalazłem moją królową!


Miałem sen, piękny sen, wolność moja śniła że orlim Harcerzem staje się xD
WANNA BANA ??
MADNESS ...? THIS IS TOPORNICY !!!
Rzeczy niemożliwe wykonuję od zaraz, cuda zajmują mi trochę czasu...

Offline

 

#2 2007-12-18 21:31:19

janekziom

Pułkownik

Zarejestrowany: 2007-12-04
Posty: 187
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Kto mi opowie w skrócie to co Benek napisał ,
niechce mi sie czytać i wytęrzać mojego mózgu


PROSZĘ


zazdrość zmienia człowieka

Offline

 

#3 2007-12-19 14:53:49

Benek

Administrator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 185
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

No cóż chodzi tu o Avatarusa który jest na polowaniu i ma "wizjie" o dziweczynie. Zakochał się w niej. Zara druga część


Miałem sen, piękny sen, wolność moja śniła że orlim Harcerzem staje się xD
WANNA BANA ??
MADNESS ...? THIS IS TOPORNICY !!!
Rzeczy niemożliwe wykonuję od zaraz, cuda zajmują mi trochę czasu...

Offline

 

#4 2007-12-19 15:56:39

surfer

Moderator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 198

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Benek z tą dziewczyną to nie przesadzaj.(Wiesz co mam na myśli?)


Wśród szczęku klawiatury milczą głosy

Offline

 

#5 2007-12-20 14:35:41

Krzysiek

Podpułkownik

Zarejestrowany: 2007-12-05
Posty: 129
Punktów :   -3 

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Benek  SUPEROWE napisz więcej niezła myśl z tym Avatarusem
Widać że masz wyobraźnie   


FORUM    zobaczyłem , zarejestrowałem się , napisałem         
            Pozdrowienia dla wszystkich

Offline

 

#6 2007-12-20 17:25:09

Benek

Administrator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 185
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Dzięki za miłe słowa. Spoko surfer.
Zamieszczam kolejną część :
__________________________________________________

Słońce nieśmiało wnosiło się ponad horyzontem, a poranna mgła otulała jeszcze pola. Król Avatarus rozwarł okiennice swojej komnaty sypialnej ze straszliwym skrzypnięciem i wciągnął poranne, ostre, wilgotne powietrze do płuc tak głęboko, że aż się nim zakrztusił. Głowa bolała go po nieprzespanej nocy, w krzyżu coś strzykało, a w gardle zaschło niemiłosiernie.

- Wina!! - huknął król na podwórze, aż wróble zerwały się z pobliskiego drzewa i odleciały z głośnym trzepotem skrzydeł. - I baraniego udźca, ale żywo!!

Królewski giermek wpadł do komnaty razem ze służką, niosącą królowi śniadanie.

- Panie, wyglądasz jak upiór! - jęknął chłopak. - Trzeba wezwać medyka, mój panie, dobrze się czujesz?

Avatarus odburknął coś, plując obficie dookoła tłuszczem z baraniego udźca. Spory kawałek mięsa wypadł mu z wpółotwartych ust i potoczył się pod ławę. Natychmiast sprzątnął go królewski pies łowczy, wybudzony ze snu zapachem pieczystego.

- Medyka!! - krzyknął giermek, wychylając się przez okno. - Wezwać królewskiego medyka!!

- A dajże spokój... Nic mi nie jest... - mruknął król, machnąwszy ręką i pociągnął z dzbana potężny łyk wina.

Medyk przyczłapał do komnaty zanim król zdążył skończyć śniadanie. Rozłożył na ławie swoje narzędzia, rozstawił butelki z tajemniczymi płynami i założył monokl na prawe oko. Zajrzał królowi do ucha, potem do oka, wymacał królewską czaszkę w poszukiwaniu guzów, wydając z siebie co chwila niepokojące mruknięcia. Na koniec wyrwał królowi z brody jeden włos i podszedł do okna, aby mu się dokładnie przyjrzeć.

- No mówże, co dolega królowi? - niecierpliwił się giermek.

- Panie, nie spałeś całą noc? - spytał medyk.

- Nie, przewracałem się z boku na bok i pociłem okrutnie, nie mogłem zmrużyć oka ani na chwilę. - odpowiedział król, pocierając brodę.

- Apetytu też nie masz, prawda panie? - dodał medyk, patrząc na psa, który pod ławą obgryzał resztki baraniny.

- Nie bardzo...

- A gdzie twoje służki panie? Nie spały dzisiaj z tobą?

Giermek wytrzeszczył oczy ze zdziwienia, rozglądając się po komnacie. Że też on tego wcześniej nie zauważył!

- O bogowie..!! Nasz król... umiera...!! - załamał ręce, a w oczach zaszkliły mu się łzy.

Za to medyk pokiwał głową.

- Dwa dni temu, gdym jak co wieczór obserwował gwiazdy, wyczytałem w nich coś dziwnego. Jakby twoje życie, mój panie, zakończyło się, a potem zaczęło od nowa. A teraz ta twoja przypadłość...

- Mówże jaśniej, nie rozumiem tego twojego naukowego bełkotu! - zniecierpliwił się Avatarus. - Cóż mi dolega?

- Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że to miłość, panie. Wygląda na to, że się zakochałeś. - uśmiechnął się medyk, chowając monokl do woreczka.

- Zakochałem się?? To niedorzeczne... - oburzył się król.

- Cóż, mój panie, nie da się z tym nic zrobić. Albo samo przejdzie albo nie. Mogę ci co najwyżej krwi upuścić, to by pomogło na brak apetytu. Gdzie ja podziałem słoik z pijawkami...

- Nie! Żadnego upuszczania krwi, nie zgadzam się!! - król zerwał się jak oparzony. - Już możesz odejść.

- Panie mój, ten brak apetytu i chęci na kobiety może cię wpędzić do grobu, tylko jedna pijawka...

- Nie ma mowy, ani jednej! Wynocha!!

Medyk pospiesznie opuścił królewską komnatę, aby nie denerwować króla jeszcze bardziej. Umykał korytarzem, oglądając się za siebie, czy aby przypadkiem porywczy Avatarus nie wpadnie na pomysł, by poszczuć go psami. Tymczasem w królewskiej komnacie zapanował grobowy nastrój.

- Miłość... też mi... Pewnie to tylko krew mi się psuje... - mruczał król pod nosem. - Trzeba by pić więcej wina, to się poprawi.

- Panie mój... A może... to po wczorajszym polowaniu? Coś cię spotkało w tym lesie, prawda? Ta... królowa, o której mówiłeś... - giermek nieśmiało próbował wypytać króla.

- Królowa, królowa... To driada była, leśna nimfa, Fehn. Nawet nie mam nadziei, że jeszcze ją kiedyś ujrzę... - Avatarus westchnął i zwiesił głowę na piersi.

- Może.. może powinieneś ją odnaleźć, panie. Jeśli medyk miał rację...

- A jeśli nie miał? Nie będę uganiał się za mirażem, nie uda mi się jej odnaleźć w tych zaczarowanych lasach. - Avatarus strzelił palcami. - Zresztą, Lord Rekh znów gromadzi wojska na północy, nie wolno mi teraz opuścić królestwa. Szykuje nam się wojna.

- Lord Rekh, a niech go wszyscy diabli porwą! Ktoś powinien raz a dobrze rozprawić się z tym przeklętym czarnoksiężnikiem. - rzucił butnie giermek. - Ledwie spuścimy mu łomot a za jakiś czas on znów się podniesie, jak ten padalec co ogon mu utrącić a on nie dość że przeżyje to jeszcze w siłę urośnie.

- Padalec, tak... - Avatarus zamyślił się. - A skoro o padalcach mowa - przydałby nam się jakiś mag, nie sądzisz Fehn? Tylko skąd go wziąć...

- Panie, nasz poprzedni mag był biegły w swoim fachu... Gdyby nie ta afera z jego siostrą wciąż miałbyś go na dworze...

- Ech tam! - żachnął się król. - Taki był z niego mag jak z jego siostry dama dworu. Stare dzieje, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Znajdę po tysiąckroć lepszego czarnoksiężnika, choćby nawet był bez siostry!

- Trudno teraz o dobrego maga. Ale bądźmy dobrej nadziei, panie.

- Posłać po króla Avatarusa!! - rozległo się echem po podwórzu. - Przybyli goście zza morza!!

- Co? - zaciekawił się Avatarus i wyjrzał przez okno na dziedziniec. Na podwórzu stała grupka dziwnie ubranych przybyszów. Ich konie o uprzężach lśniących złotem i drogimi kamieniami odprowadzali właśnie chłopcy stajenni. - Czyżby... czarnoksiężnicy z Zielonej Wyspy..?? Czegóż oni tu chcą, na bogów?

Niedługo kolejna


Miałem sen, piękny sen, wolność moja śniła że orlim Harcerzem staje się xD
WANNA BANA ??
MADNESS ...? THIS IS TOPORNICY !!!
Rzeczy niemożliwe wykonuję od zaraz, cuda zajmują mi trochę czasu...

Offline

 

#7 2007-12-20 19:48:50

surfer

Moderator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 198

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Fajne podoba mi się napiszesz 3 część?


Wśród szczęku klawiatury milczą głosy

Offline

 

#8 2007-12-20 20:04:44

Benek

Administrator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 185
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Tak jest w produkcji ... Raczej jutro ją dodam.


Miałem sen, piękny sen, wolność moja śniła że orlim Harcerzem staje się xD
WANNA BANA ??
MADNESS ...? THIS IS TOPORNICY !!!
Rzeczy niemożliwe wykonuję od zaraz, cuda zajmują mi trochę czasu...

Offline

 

#9 2007-12-20 20:06:26

Becia

Chorąży

Zarejestrowany: 2007-12-20
Posty: 36
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Pierwsza część bardzo fajna.
A w skrócie o czym jest druga? Bo mnie łeb nawala od patrzenia w monitor i na te literki...


Like a surgeon, hey
Cuttin' for the very first time
Like a surgeon
Here's a waiver for you to sign

Offline

 

#10 2007-12-20 20:44:21

Benek

Administrator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 185
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

No to jutro sobie przeczytasz...
W skrócie : Avatarus choruje postanawia ją odnaleźć przychodzi wrogowie...
Niedługo wyruszy po posiłki gdy wojna się szykuje ...


Miałem sen, piękny sen, wolność moja śniła że orlim Harcerzem staje się xD
WANNA BANA ??
MADNESS ...? THIS IS TOPORNICY !!!
Rzeczy niemożliwe wykonuję od zaraz, cuda zajmują mi trochę czasu...

Offline

 

#11 2007-12-21 19:59:13

janekziom

Pułkownik

Zarejestrowany: 2007-12-04
Posty: 187
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

moim zdaniem fajniejsza ta pierwsza część a jaka część wam sie najbardziej podobała?


zazdrość zmienia człowieka

Offline

 

#12 2007-12-22 18:20:04

Krzysiek

Podpułkownik

Zarejestrowany: 2007-12-05
Posty: 129
Punktów :   -3 

Re: Opowiadanie o Avatarusie.


Ciekawe... czarnoksiężnicy z Zielonej Wyspy ? Kto to ?
Szczerze to rzeczywiście cz 1 bardziej mi się podobała
Było w niej tak jakby więcej akcji   
Za to ta miała bardzo zagadkowe zakończenie

więc czekam na trzecią

Ostatnio edytowany przez Krzysiek (2007-12-22 18:25:55)


FORUM    zobaczyłem , zarejestrowałem się , napisałem         
            Pozdrowienia dla wszystkich

Offline

 

#13 2007-12-23 07:44:13

Benek

Administrator

Zarejestrowany: 2007-12-03
Posty: 185
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

Zamieszczam kolejną część :
______________________________________________________________

Avatarus ubrał się pospiesznie i wyszedł na podwórze szybkim krokiem, wycierając tłuste dłonie w poły karmazynowego płaszcza.

- Prosić gości do sali biesiadnej, a żywo! Ruszać się, wy tłumoki zapyziałe, przynieść wina i baraniny dla gości!! – Avatarus ryknął na plączącą się po podwórzu służbę, która kręciła się bez wyraźnego celu, niepewna co właściwie ma robić. To fakt, na dworze Avatarusa rzadko gościli tak wysoko postawieni przybysze.

Król podszedł do gości i przywitał się z nimi osobiście, zniecierpliwiony czekaniem na swojego herolda. Stary pijak pewnie znów zamarudził w wiejskiej karczmie…

Przybyszów było czterech – trzech mężów i niewiasta. Szaty nosili cudzoziemskie, bogato zdobione, przy pasach nietutejsze miecze. Avatarus przyglądał się im podejrzliwie, ale i z zaciekawieniem. Przedstawili się dziwacznymi imionami, wróżącymi zamorskie pochodzenie. Małomówni i posępni, nietrudno było poznać, że niosą złe wieści. W biesiadnej nawet czekający na nich suto zastawiony stół nie rozchmurzył ich twarzy.

- Wojna zbliża się na twoje ziemie, królu Avatarusie. Lord Rekh zbiera wojska, już kilka tysięcy zbrojnych stacjonuje na Martwych Równinach. – przemówił wysoki, jasnowłosy mężczyzna, obracając kielich wina w szczupłej dłoni. Na środkowym palcu nosił złoty pierścień z czarnym klejnotem, który w świetle porannego słońca, wpadającego przez okna do sali biesiadnej, pobłyskiwał złowrogo.

- Doszły mnie o tym słuchy. – zasępił się Avatarus, spacerując wzdłuż stołu. –Ale chyba nie przybyliście tu, by powiedzieć mi coś, co sam już wiem.

- Lord Rekh jest dla nas człowiekiem bardzo… hm… niewygodnym. – odezwał się drugi z przybyszów, ciemnowłosy. – Jego poczynania zagrażają naszym planom związanym z Północną Krainą. Wspieramy króla Zemiela, który chce zjednoczyć oba królestwa pod sztandarem Białego Smoka.

- Króla Zemiela… - Avatarus zmarszczył czoło. Miał kilka starych zatargów z władcą Wschodnich Krain, ale w obliczu zbliżającej się wojny nie mógł pozwolić sobie na postawienie egoistycznych pobudek ponad dobrem własnego kraju.

- Wiemy, że nie zawsze żyliście w przyjaźni. – rzucił jasnowłosy, odstawiając opróżniony kielich. Służka na skinienie podeszła i dolała gościowi wina. - Ale to nie zmienia faktu, że przyjdzie wam walczyć ramię w ramię w tej wojnie. Musisz odnowić stare sojusze, królu Avatarusie. Bez nich przegrasz tę wojnę.

- Nie uśmiecha mi się wojna na dwa fronty, gdyby Zemiel mnie zdradził. – skrzywił się Avatarus. – Jaką dacie mi gwarancję, że gdy będę osłabiony po wojnie z Lordem Rekhem Zemiel nie zaatakuje moich ziem? Mam uwierzyć wam na słowo? Nie jestem głupcem.

- Przewidzieliśmy twoją reakcję, królu Avatarusie. – uśmiechnął się z ironią ciemnowłosy. – Aby poręczyć swoje słowo przybyła z nami córka króla Zemiela, księżniczka Sharbat. Zostanie na twoim dworze jako zakładniczka do czasu wygrania wojny i podpisania sojuszu ze Wschodnią Krainą. Jeśli Zemiel cię zdradzi możesz zabić jego córkę.

Avatarus uniósł w górę brew.

- Mam nadzieję, że dobrze rozumiesz sytuację. Księżniczka miała zostać żoną księcia Nathaniela, prawowitego władcy tronu Północy. Nathaniel miał objąć tron po Zemielu, gdy już Wschodnie Królestwo zjednoczy się z Północnym. To warunki sojuszu między księciem Nathanielem i królem Zemielem, wojska księcia również wezmą udział w tej wojnie.

- Wraz z księżniczką zostanie na twoim dworze również Sirius. Jego zadaniem będzie pilnować księżniczki, ale i ciebie, królu Avatarusie. Jeśli zdradzisz w jakiś sposób króla Zemiela, sprzymierzysz się z Lordem Rekhem, albo zrobisz cokolwiek na szkodę naszym planom, będziesz miał w nim wroga. Jeśli nie, będzie służył ci radą i pomocą.

- To szantaż!! – krzyknął Avatarus. – Szpieg na moim dworze, tego jeszcze nie było! Nie zgadzam się na takie warunki!!

- Spokojnie, królu Avatarusie. Nie masz powodów do obawy, Sirius będzie przez ten czas na twojej służbie. Będzie słuchał twoich rozkazów. – powiedział spokojnym głosem jasnowłosy. – W dowód dobrej woli król Zemiel podarowuje ci jeszcze wspaniałe konie, na których przybyliśmy, zapewniając że jego intencje są szczere i jak najbardziej pokojowe.

- Ha, Zemiel daje mi cztery konie ze swojej stajni, córkę i czarodzieja… Może to nie taki zły interes… - mruknął Avatarus pod nosem. – Dobrze więc. – dodał już głośniej. – Wracajcie do niego i powiedzcie mu, że przystaję na te warunki. Przekażcie mu też, że to jeszcze nie gwarantuje sojuszu, żeby przypadkiem nie pomyślał, że mu sprzyjam. Ha, i powiedzcie mu jeszcze, że jeśli chce się targować to niech sam przywlecze tu swój tchórzliwy, gnuśniejący zad, a nie wysługuje się córką i czarodziejami.

- Dobrze. Żegnaj więc, królu Avatarusie, niech bogowie ci sprzyjają. – odpowiedział jasnowłosy. Salę wypełniło oślepiające światło i magowie zniknęli. Pozostała tylko księżniczka i posępny ciemnowłosy czarnoksiężnik, który do tej pory nie wymówił ani słowa.
Avatarus zerknął spod oka na czarnoksiężnika. Ich spojrzenia spotkały się, przez chwilę mierzyli się wzrokiem w milczeniu.

- Jeśli wyczuję, że coś knujesz, nie zawaham się cię zabić. Możesz być tego pewien. – powiedział groźnie Avatarus. Czarnoksiężnik uśmiechnął się półgębkiem.

- Jeśli cenisz sobie swoje zdrowie i życie to nie będziesz tego próbował. – rzucił ironicznie. – Tymczasem mam zamiar udać się na spoczynek, jestem zmęczony podróżą. Wskaż mi moją komnatę, królu Avatarusie.

Avatarusowi krew zagotowała się w żyłach, na szczęście w porę ugryzł się w język. Tymczasem księżniczka obserwowała ten dziwaczny pojedynek z wyraźnym zaciekawieniem.

- Pani, służka pokaże ci twoją komnatę. – Avatarus odezwał się do księżniczki, ostentacyjnie ignorując Siriusa. – Uczynię wszystko, co w mojej mocy, aby nie zabrakło ci niczego podczas twojego pobytu.

- Dziękuję, królu Avatarusie. – Sharbat skłoniła głowę. – Ale nie mam ochoty na odpoczynek, wybiorę się na przejażdżkę. Każ proszę osiodłać dla mnie konia.

- Pojedziesz pod eskortą, okoliczne lasy są niebezpieczne, pani.

- Nie potrzebuję eskorty. Miecz u pasa i rączy koń najzupełniej mi wystarczą. – Sharbat wstała i podeszła do króla. – Nie kłopocz się, panie, moją obecnością. Zachowuj się, jakby mnie tu wcale nie było. Potrafię o siebie zadbać doskonale. – księżniczka skłoniła się i odgarnęła spływające na ramiona włosy. Jej oczy błysnęły dziwnym, szmaragdowym blaskiem, a spiczaste uszy, celowo odsłonięte przez właścicielkę, ucięły dyskusję. „Elfka?” – Avatarus zdziwił się  myślał tak głośno, że myśl odbiła się echem w jego głowie. „Córka Zemiela jest elfką??!! A to ci dopiero….”

Księżniczka wyszła na podwórze, odepchnęła chłopca stajennego, który chciał jej ułatwić znalezienie się w siodle, bezceremonialnie wskoczyła na konia i pomknęła galopem przed siebie. Avatarus został sam na sam z Siriusem.

- Ona ci jeszcze przyprawi kłopotów, możesz być tego pewien, królu Avatarusie. Lepiej dla ciebie, żebyś szybko wygrał tę wojnę! – zaśmiał się Sirius.

- Lepiej nie wchodź mi w drogę, kuglarzu! – syknął Avatarus do Siriusa. – Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie – zapamiętaj to sobie.

- A więc będę przeciwko tobie, jeśli sobie tego życzysz, panie! – rzucił czarnoksiężnik. – Zobaczymy, który z nas gorzej na tym wyjdzie.

Oślepiający blask wypełnił salę i czarnoksiężnik zniknął, zanim zdumiony i oburzony Avatarus zdążył mu cokolwiek odpowiedzieć.


Miałem sen, piękny sen, wolność moja śniła że orlim Harcerzem staje się xD
WANNA BANA ??
MADNESS ...? THIS IS TOPORNICY !!!
Rzeczy niemożliwe wykonuję od zaraz, cuda zajmują mi trochę czasu...

Offline

 

#14 2007-12-26 09:43:36

zuza999

Chorąży

Zarejestrowany: 2007-12-21
Posty: 48
Punktów :   

Re: Opowiadanie o Avatarusie.

fajoskie jest to opowiadanko, czekam na następna część


Umiesz liczyć - Licz na siebie
Siema ściema już mnie nie ma przyszłam wyszłam i nie przyszłam...
Tańczącej choinki i karpia DJ-a - Wesołego jajka ;p

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.093 seconds, 9 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.ekonomiawsei.pun.pl www.rugbyrudaslaska.pun.pl www.wredotki.pun.pl www.gothic-fani.pun.pl www.plockieschronisko.pun.pl